czwartek, 28 października 2010

Plitwice c.d.




Woda była przeniebieska, błękit i błękit. I mnogość ryb. Taki miniaturowy raj. W Chorwacji jest jeszcze inny tego rodzaju park: Krka. Tam można się kąpać pod jednym z wodospadów. Myślę, że to bardzo fajne uczucie byłoby. Pojechaliśmy tam, droga była dość trudna, serpentyny, strome wjazdy i zjazdy... Krajobraz biedniutki, opuszczone domostwa i tylko krzaczory i goła ziemia, gdzieniegdzie jakieś zioła (np. rozmaryn) czy kwiatki. I sennie, spać się okropnie chciało od tej monotonii. Po bokach ogródki minowe z czasów wojny...

Plitwickie Jeziora



Cały dzień spędziliśmy łażąc i jeżdżąc po tym parku. Naprawdę piękne miejsce, w cenie rejs stateczkiem, który cumuje przy wściekle drogim barze, gdzie można kupić wściekle drogiego, malutkiego, pieczonego kurczaczka. Kurczaczkiem tym ledwo może się najeść 4 letnie dziecko... Ale jest cudnie:) Cumowanie następuje w odpowiednim momencie, kiedy to uczestnicy są już porządnie umęczeni, wygłodniali i spragnieni... Nam trafił się prawdziwy pech - prawie cały czas lało. Pod koniec eskapady już nie mogliśmy patrzeć na ten błękit, nastąpił przesyt.
Idąc nie wiem którą już z kolei kładeczką, patrząc na rybeńki i roślinki, przed oczami miałam tylko moje składane krzesełko i miskę zdrowej, chińskiej zupki z kręconym makaronem... Na kurczaczka szkoda było kun. Tylko potomstwo zostało nim nafutrowane.

Początek


Jest 21 czerwca 2009 roku. Początek naszej podróży przez cudną Europę. Banda na śniadaniu, kemping w pobliżu Plitwic. Chorwacja.